wtorek, 26 lipca 2016

[RECENZJA] Owieczkowa smycz od Kudłaty Art




Jakiś czas temu zamówiłam smycz z myślą o psiakach ze schroniska. Szukałam smyczy miękkiej, długiej, dobrze układającej się w dłoni i co najważniejsze - taniej. Do gustu przypadł mi Kudłaty Art. Cena nie zabijała, a wzory były niczego sobie.
Z tego co pamiętam, smycz przyszła bardzo szybko, a kontakt z firmą był naprawdę fajny. Zbliżał się okres świąteczny, a ekipa Kudłatego właśnie robiła sobie urlop. Napisałam na fanpage, czy jest możliwość, że smyczka wpadnie w moje ręce jeszcze przed świętami, odpowiedź była pozytywna, a ja coraz bardziej nakręcałam się na smycz. Dość szybko dostałam odpowiedź, za co daję wielkiego plusa firmie!
Jak tylko pani listonosz przyniosła kopertę zaadresowaną na mnie, od razu pojawił się na twarzy uśmiech. Gdy pierwszy raz zobaczyłam smycz zrobiłam wielkie oczy. Była mięciutka i śliczna, dokładnie taka, jaką sobie wyobrażałam. <3
Niestety, po miesiącach intensywnego użytkowania, bawełna przetarła się na boku. Moje serduszko krwawiło, ale to tylko i wyłącznie moja wina, bo nie zauważyłam komunikatu na stronie firmy o ograniczonej trwałości bawełny przy psiakach aktywnych.


Trzeba było żyć dalej. Mimo, że bawełna została przedarta, to smyczka nie straciła na wartości. Polarek się wgniótł, lecz nadal świetnie układa się w dłoni. 


Smycz jest bardzo trwała. Wytrzymała bardzo ciągnące psy, w tym niesfornego psa w typie alaskan malamuta. Przeżyła kąpiele w jeziorze, wszelkiego rodzaju brud i warunki atmosferyczne, w tym śnieg i grad.
Przy zamawianiu smyczy obawiałam się, że wybiorę zbyt mały karabińczyk, więc zdałam się na firmę. Karabińczyk jest idealny, nie ciąży przy mniejszych psach.
Za smycz zapłaciłam czterdzieści dwa złote. W porównaniu do innych firm, wyszło bardzo korzystnie, ponieważ nie musiałam wydawać całych oszczędności, a miałam w planach zakup nowych szelek na Patki. Nawet Pani prowadząca wolontariat pochwaliła smyczkę oraz dostałam parę zapytań od innych wolontariuszy, gdzie kupiłam smycz. Smycz, jak i inne akcesoria możecie kupić tutaj.
Ze smyczy jestem bardzo zadowolona, mimo tego, że trochę wyblakła (ale czego można oczekiwać przy co dwutygodniowym praniu)
Przejdźmy teraz do plusów i minusów.
+ Świetny kontakt z firmą,
+ Bardzo trwałe akcesoria,
+ Niska cena
+ Świetna jakość

- Taśma bazowa smyczy jest dość śliska, przy czym trochę trudno było mi opanować bardziej ciągnące psy,
Podsumowując, bardzo polecam wszystkim zakup akcesoriów w Kudłaty Art! Firma podbiła moje serduszko. Mamy od Kudłatego dwie obróżki, szeleczki i właśnie tą smyczkę. Jak tylko znów zaczniecie realizować zamówienia, możecie na nas liczyć! :D
 Pozdrawiamy!

niedziela, 17 lipca 2016

Letnie przemyślenia, czyli post o istotach, które potrzebują naszej pomocy

Będąc dwa lata wolontariuszką w schronisku doświadczyłam wiele niezapomnianych chwil, tych smutnych, jak i tych radosnych. W tym czasie przez schronisko przewinęło się wiele psów, jedne przychodziły z bagażem doświadczeń oraz nadzieją na lepsze jutro, inne odchodziły w żalu, kochane tylko przez wolontariuszy, jeszcze innym się poszczęściło, znalazły kochające rodziny. W pamięci zapadł mi jeden pies, moja ukochana sunia. Opiekowałam się nią, wyprowadzałam, karmiłam, pielęgnowałam i... kochałam. Marzyłam o adopcji, choć szanse były minimalne, chociażby przez to, że Patka ma pewne opory co do psów, wciąż miałam nadzieję, że może rodzice pokochają ją tak samo jak ja. Suczka była aż trzy razy w adopcji, po czym wracała do schroniska. W końcu dostała swoją szansę. Jest szczęśliwa, pewnie teraz śpi na łóżku nowej właścicielki lub gania po podwórku. Często zadręczam się pytaniamy, co by było gdyby jednak suczka trafiła do mnie. Ból w serduszku pozostanie jeszcze na długo, tak samo jak niedosty. Mieszka ode mnie naprawdę daleko, szanse abym ją jeszcze raz mogła zobaczyć i przytulić są nikłe. Cieszę się z jej szczęścia, ale też i tęsknię!

Po adopcji mojego kochanego futra, trafił w moje ręce pies. Pies, który potrzebuje konsekwentnego właściciela. Wciąż czeka na dom. Stąd ten post. Moc internetu jest tak ogromna, że może dotrze ta wiadomość do kogoś, kto szuka właśnie takiego pieska.
Tony, pies równie piękny jak jego imię. Raz w adopcji, po czym wrócił z powrotem. Równie kochany, jak moja poprzednia sunia. Pies silny, o wybuchowym temperamencie. W schronisku się męczy. Wyjdzie od czasu do czasu na spacer, ani się nie wybiega, bo psa spuścić nie można, ani w tak krótkim czasie nie zobaczy jak to jest być kochanym. Tony to około czteroletni piesek, chętny do wspólnego biegania. Świetnie sprawdzi się jako towarzysz długich spacerów lub porannego joggingu. I do Was kieruję również prośbę, ogłaszajcie Tonyego znajomym, może szukają wspaniałego psa, który swoją miłością odwdzięczy się, jak tylko będzie potrafił. Pomóżcie mi znaleźć chłopakowi naprawdę świetny dom, na jaki zasługuje.


Kochani, nie myślmy tylko o sobie, znajdźmy czas dla braci mniejszych, odwiedźmy pobliskie schronsiko, zostańmy wolontariuszami, pomagajmy!
Post ot tak. Wzięło mnie na przemyślenia. Musiałam się komuś wygadać. Jestem dumna z każdej adopcji, pomagam jak tylko mogę, robię ogłoszenia. Nie dajmy wkręcić się rutynie, pamiętajmy, że są wśród nas stworzenia, które potrzebują naszej pomocy.